Stara chata

Stara chata, wyglądająca na już dawno opuszczoną, jakby się miała zaraz rozpaść. Porośnięta była mchem, a w środku panowały egipskie ciemności. Na jej dachu rosła nawet jakaś pospolita roślinka, a obok znajdowało się gniazdo z pisklakami. Podwórko wokół również było oczywiście bardzo zaniedbane i zarośnięte.
Chata znajdowała się już na totalnie samym końcu miasta.

-A więc jesteśmy, to tutaj.- wskazał dziewczynom Hikari i uśmiechnął się lekko skrępowany- Tak, wiem, nie wygląda najlepiej, ale tu będziemy mieli spokój, no i... są warunki.
W czwórkę weszli do środka. Chata była bardzo ciasna, a Hikari od razu zakluczył drzwi i schował klucz do kieszeni swojego pomarańczowego płaszcza, z symbolem słońca.
Na początku nic nie było widać, ponieważ nawet okna były zabite deskami. Ale zaraz coś rozpromieniło wątłym światełkiem nieprzeniknione ciemności. Było to magiczne światło na dłoni Hikariego, poszybowało powoli w górę, ale było naprawdę słabe.
-Dobrze, Fanny, wrzuć proszę wszystkie potrzebne składniki tutaj- wskazał kocioł stojący przy kominku- a ja w tym czasie rozpocznę resztę przygotowań. Dei, Giseigo, na wszelki wypadek odsuńcie się.- podszedł do jakiejś okurzonej księgi na spróchniałym stole i zaczął szybko kartkować ją, a kurz wzbijał się w powietrze.
Giseigo z niewiadomych przyczyn zaczęła czuć niepokój, a jej oddech zaczął być nierytmiczny.

Zadarła nieco łeb i spojrzała z niepewnością w ciemnych ślepiach na Giseigo. Zmarszczyła nos i parsknęła cicho. Miała do tego wszystkiego złe przeczucia, ale nie okazywała po sobie

jestem syrenom a wy